niedziela, 20 września 2015

Kolejne dwa tygodnie za mną !

Nowy post miał być tydzień temu w piątek, ale nie wyszło. Czasami tak się zdarza. To teraz czas na relacje z tego czasu.
W zeszłym tygodniu w piątek byłam ma czymś niesamowitym, a mianowicie "STAMPEDE". Opis w mailu wyglądał tak: "IT'S A STAMPEDE!!! It's the CU Football Pep Rally with marching band, cheerleaders and football players." POLECAM! POLECAM! POLECAM! Typowa amerykańska rzecz! Było niesamowicie! Mnóstwo ludzi - fanów!

Potem poszłam z innymi 5 Au Pair na kolację do Lazy Dog. Było bardzo fajnie! Nie zawiązałam przyjaźni na całe życie, ale poznałam innych ludzi, a to dużo!

W sobotę byłam na urodzinach koleżanki mojego host dziecka. Wylądowaliśmy w górach, dzieciaki miały bandany i kowbojskie kapelusze. Ogólnie to dużo jedzenia, rodzice zostają z dziećmi - to było dziwne... Jeszcze dziwniejsze było to, że niektórzy nie przynieśli nawet prezentów.

Potem pojechaliśmy do Aspen. Przecudnie! Miasto z każdej strony otoczone górami. Widoki rekompensują wszystko! Balsam dla oczu!

Wieczorem gdy byłam u rodziców hostki na obiedzie zadzwonił do mnie Polak - Au Pair. Ta rozmowa zaczęła się od pytania "Jakiego jesteś wyznania"... Było to co najmniej dziwne, ale potem się dowiedziałam o co chodzi. Wybierał się do polskiego kościoła w Denver. Pojechałam z nim i jeszcze jedną polką. Wstąpiliśmy też do polskiego sklepu! <3 Kubuś! Delicje! Faworki! Bosko!
Tego samego dnia czekało mnie spotkanie u mojej LCC. Zrobiłam, więc naleśniki i poszłam! Wszystkim smakowały! U LCC robiłyśmy bucket list, jadłyśmy i piekłyśmy pianki Marshall!
Najlepszym cherry cake jaki kiedykolwiek jadłam. Moi hości kupili go jak wracalismy z Aspen.

Po niedzieli przyszedł czas na kolejny, nowy tydzień. W poniedzialek byłam spotkałam i spotkalam się z Au Pair z niemiec. 
Ogólnie to w tygodniu raczej się z nikim nie spotykam, bo w poniedziśrode i środy mam klasy kredytowane - mam je rano, a wieczorami chodzę na kolejne klasy, w poniedziałek, wtorek i środę. Są to klasy niekredytowane, ale zapłaciłam 20$ za cały semestr, więc nie ma źle. 
W środę udałam się z Au Pair z Brazyli na hiking. Dzięki aplikacji meet up znalazłyśmy informacje o tym, że w każdą środę i piątek jedna kobieta "spaceruje" 3 i pół mili i szuka osób które też chcą. Było na prawdę fajnie i byłam zaskoczona kiedy skończyliśmy. 

W piątek byłam cały dzień z moim host dzieciakiem. Mieliśmy iść do muzeum, ale nie chciał, więc 9h siedzieliśmy w domu i graliśmy w gry, malowaliśmy, robiliśmy pieczątki i wszystko inne co się tylko dało.

Gdy skończyłam pracę przebrałam się, pojechałam po Au Pair z Meksyku I pojechałyśmy do mallu. Po drodze miałyśmy TAKIE widoki!!
Kocham ameryke za to, że kupując 3 apaszki I koszulkę płacę 8,88$, a za dwie pary leginsów 9$. Ogólnie na zakupy nie wydałam więcej niż 20$. 

W sobotę spotkalam się z polką, która przyleciała tydzień temu. Spedziłyśmy bardzo miły czasu. Planujemy już razem jakieś wypady. 

Dzisiaj spędziłam dzień z moją rodzinką :D Dla mnie jest to prawdziwym PM! Nie zamieniłabym tych ludzi na żadnych innych :) Z małym zaczynam się dogadywać co raz lepiej (tak mi się wydaje), a z hostami rozmawiam dosłownie o wszystkim! Czekamy na malucha! Zostało 2 tygodnie to terminu, więc tak na prawdę już teraz może wszystko się wydarzyć. 

Pozdrawiam i do kolejnego postu!!

1 komentarz: